7 sie 2009

WIECZÓR PO PRZYLOCIE

Docieramy do hotelu Mahrabiya w Hurghadzie. Wspaniałe ciepło, które tak lubię. Zmęczenie daje o sobie znać, ale wybieramy się na deptak ciągnący się 7 km, gdzie co chwilę zagadują nas Egipcjanie, zachęcając do kupna swoich towarów. Nie robimy fotek, odprężamy się na tyle ile pozwalają zaczepki. Potem z drinkami (oczywiście jedyne skuteczne lekarstwo na "zemstę faraona") wykładamy się na hotelowych leżakach i do późnej nocy, przy pełni księżyca zapewniamy sobie wypoczynek.

Ale zmęczenie...

Pierwszy kontakt z morzem

Relaksujemy się:)

1 komentarz:

sophia pisze...

Hmmm ale urlop, zazdroszczę:)

Pozdrawiam