25 sty 2010

NIBY LUNCH

Trafił się w przerwie obiadowej, ale niekoniecznie był lekki, niech więc będzie asekuracyjne "niby". Dla mnie fakt warty zamieszczenia na blogu, bo nie zdarzyło się jeszcze, żebym faktycznie w czasie pracy mogła wyskoczyć. zjeść posiłek. Narzekać nie będę, bo gdy inni na ów lunch się udają, ja zmierzam z pracy do domu.

1 komentarz:

Widek pisze...

Twoja komórka robi lepsze zdjęcia...