15 sty 2010

+ 15 I 2010

Kilka minut po 20.00 dostaliśmy informację, że zmarła Ruta Kubac- nasza zaprzyjaźniona sąsiadka, wulkan energii i pomysłów, znana wszystkim gawędziarka śląska.
Miałam szczęście poznać ją bliżej. Gdy byłam dzieckiem zabrała mnie na łyżwy i pamiętam jak mknęła po lodzie pokazując piruety. Potem zadziwiała nas także niespodziewanymi szpagatami na środku pokoju i dużą sprawnością fizyczną. Często przynosiła akordeon i grała śląskie kawałki. Gdy byłam dzieckiem chichotałam po kątach nie rozumiejąc jeszcze ile może znaczyć miłość do gwary i tego co śląskie. Potem Pani Ruta prowadziła koncert życzeń w telewizji regionalnej i z Jej ust, w rocznicę ślubu moich rodziców, zabrzmiały dla Nich życzenia. Dzięki Niej, zafascynował mnie śpiew Mirelle Mathieu, który odtwarzany z winylowej płyty, aż niosło po korytarzu. Pamiętam , że gdy słuchała Mathieu, Dietrich, czy Piaf miała łzy w oczach. Przez sąsiedztwo z Panią Rutą miałam okazję "otrzeć się" o znanych i mniej znanych artystów, których przyjmowała w domu. To ona zbliżała nas do tego co dzieje się w mieście, była na bieżąco z imprezami kulturalnymi Śląska. Przynosiła nam "Roczniki Muzealne", prasę lokalną. Stworzyła kabaret "Faj-duli- faj", pisała wiersze i piosenki. Opowiadała o swoim statystowaniu w filmach Kutza, Kidawy, Bajona. Ostatnio u Majewskiego. W "Angelusie" zagrała większa rolę: babcię Oswalda. Wiele wysiłku kosztował ją film "Młyn i Krzyż", gdzie droga krzyżowa kręcona na Jurze była zmaganiem i pokonywaniem siebie. Dała radę! Szykowała się do kręcenia kolejnego filmu w Warszawie, choć stan zdrowia już jej na to nie pozwalał. Do końca wierzyła, że zagra, że pojedzie nad morze do Jastarni. Spędziła tego Sylwestra z moimi rodzicami. Będzie brakowało nam jej muzyki zza ściany, prób zespołu, przynoszonych raz mikroelementów, innym razem rumu. Miała jeszcze tyle planów, a musiała zostawić wszystko....

Pani Ruta Kubac

Brak komentarzy: