2 sie 2010

JAK TO Z JAŁOWCEM BYŁO...

Rekreacje zakończone, czas się wziąć za robotę! Stary jałowiec przybyły wiele lat temu jako malutka krzewinka z Zaborza, czy Przybynowa rozrósł się i zaczął robić cień rododendronom. Gospodarz działki wyraził ostry sprzeciw takiemu panoszeniu się i upoważnił nas do wykonania okrutnego wyroku. Babska część towarzystwa nie była przekonana co do konieczności tak drastycznych posunięć. Po wycięciu pierwszych gałęzi okazało się, że przycinanie ukaże tylko zbrązowiały, paskudnie wyglądający środek. Dlatego decyzja była słuszna. Jałowiec walczył do końca i nie był również łaskawy dla swojego kata: igły pozostały w ciele tu i ówdzie. Pocieszeniem dla pokłutego niech będzie i to, że gałęzie jałowca zaskwierczą w kominku i nadadzą wyborny smak grillowanym przysmakom.

Rach - ciach

A sąsiad z działki dał na pocieszenie ogromne warzywa,

z których dla egzekutora sporządzono danie

Brak komentarzy: