2 sty 2009

NALEŚNIKOWO

Po narciarskich zjazdach, Grzesiek podjął się zrobienia naleśników. Roboty sporo, bo było nas już jedenastu. Pieczenie zajęło Grześkowi parę minut. Podrzucał na dwóch patelniach naleśnikami i gotowe! Przyznam, że w moim wykonaniu zakończyłoby się to przyklejeniem naleśnika do sufitu, bądź też zachlapaniem wszystkiego i wszystkich tłuszczem z patelni. Oczywiście nie ma mowy, żeby naleśnik wrócił po podrzucie na patelnię!

I hop!

Serek.Mniam, mniam...

I kolejny podrzut

Brak komentarzy: