30 paź 2007

GORĄCY TEMAT: SEPSA

W Polsce znów zawrzało po kolejnych przypadkach sepsy. Wszyscy szczepią nerwowo swoje pociechy,unikaja możliwych źródeł zarażenia. A u mnie wracają wspomnienia. Wiem, że tą walkę wygrałam, bo żyję, ale bój to straszliwy i pozostawia wojenne rany. Jestem zawsze z rodzinami osób, z samymi chorymi których dopadła sepsa. Informacji w internecie mnóstwo, bo choroba sieje niezłe żniwo. Definicji sepsy tak naprawde nie ma.
3 miesiące przeleżałam w klinice, a kolejne 3 dochodziłam do siebie, potem półroczny urlop zdrowotny - to się pamięta. I właściwie wszystko można podsumować stwierdzeniem:"stało się", tylko trudniej pogodzić się, że zaniedbania lekarzy, ewidentne błędy lekarskie zostały przemilczane. Dziś pozostał żal, czasem i złość i refleksje. Nauczyłam się cenić życie, nie stwarzać problemów tam, gdzie ich naprawde nie ma i cieszyc się każdym dniem. Kiedy życie uchodzi jak powietrze z balona, człowiek pokornieje, docenia to co ma i pragnie doświadczyć jeszcze czegoś. Sięgnęłam do starego, nieodwiedzanego już przeze mnie bloga i wyłowiłam słowa, które pokazują walkę, przerażającą wizję śmierci.
Odwieczna tajemnica to tajemnica zycia i smierci.Stanowi ostatnio centrum moich rozmyslan. Nie jestem naiwna , wiem ze nie jestem kims wyjatkowym, kto moglby rozwiklac te zagadke. Nie spieszy mi sie do tego poznania. Mysle, ze to poznanie dostepne jest tylko po przekroczeniu granicy zycia i smierci.Życie - wspaniały dar, który trzeba szanować. Wiem, że w pewnym sensie tego sie nauczyłam ( o ile mozna się tego nauczyć???). Życie jest czymś tak zwyczajnym i niezwyczajnym, przyzwyczajeniem dnia codziennego, że zetknięcie z śmiercią może uzmysłowić dopiero jego wartość i sens.Tyle wiem -to wiem.Jaka dla mnie jest śmierć? Przerażająca...Myślę, że tak jak obok każdego przemknęła i obok mnie nie raz.Ale ostatnio sama sie o nią otarłam. Była tak blisko, że czułam jej cuchnący oddech. Siedziała mi na plecach i dusiła.Zabrała mi powietrze, zasłoniła mi słońce.Mimo jej obecności próbowałam spojrzeć na świat zza mgły, która mnie osłoniła. Widziałam wiele przyjaznych twarzy i kolorową tęczę zbudowaną z miłości. Krązyła nade mną życzliwość anielskich skrzydeł osłaniających mnie przed sępami- pomocnikami śmierci.Pamiętam ,że wtedy powtarzałam słowa piosenki:
"Czy w trwaniu
czy to we wrzątku zdarzeń
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
płyną tu gdzieś z głębi wspomnień
z otchłani snu
idą nocą do mnie.
Z jasnym śmiechem
lub smutku makijażem
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
w ciszy łąk i zdań różańcu
twarzy krąg
w niepowstrzymanym tańcu.
Dzięki losie
za to, żes dał mi w darze
twarze, twarzete bliskie twarze
że mi dałeś tę jasna oczywistość
im świat większy tym bliższa bliskość.
Wśród marzeń
rozwianych jak miraże
twarze, twarze
zawsze życzliwe twarze
czyjaś dłoń i ciepłe słowo:trzymaj pion!
my jesteśmy z tobą!Słońca duszy
te oczy jak witraże
twarze, twarzeco płoną jak lichtarze
w mroczny czas, serc drogowskazy
ja wśród was-twarz pośród innych twarzy.

Czas toczy swe koła po zegarze
prawda w oczy:kiedyś mnie Panie wskażesz
skoro już, tak jak w walizkę
w pamięć włóż
te wszystkie twarze bliskie" (11.11.2003)

Brak komentarzy: