21 lis 2010

WALKA O FOTEL CZĘŚĆ 2

Walka o niejeden fotel właśnie trwa! Byle gryzipiórek, byle kuchta domowa pcha się by zaistnieć w politycznym światku. I oby choć część z nich towarzyszyły temu czyste intencje, chęć działania na rzecz mieszkańców. Politowanie bierze patrząc na jedną czy drugą kampanię, które owionął duch nienawiści. Brak argumentów, konkretów. Słowotoki. I jak się na to patrzy to jakoś śmieszno i straszno. Do przysłowiowego żłoba pchają się panie, takie co to dla nich wartości rodzinne na pierwszym planie. To nic, że dzieci w domu płaczą podrzucane to tu, to tam, bo mamusia zapracowana politycznie jest. No a jak już w programie ktoś się opiera na wartościach chrześcijańskich to oczekiwać by można, że dobroć sama popłynie, szacunek dla kontrkandydatów. Gdzie tam drodzy wyborcy! Jad się sączy i zgnilizna. Chorągiewki łatwo rozpoznać można, bo kiwają się jak im dmuchniesz i za ciepłą posadkę sprzeniewierzą się wszelkim zasadom.
Ha! Nazwiska kandydatów też jakoś tak dziwnie z przywarami się scaliły. Jeden niczym guz osłabia działanie miasta, inny jak w Pinokiu postaci dwie uosabia, od których lepiej trzymać się z daleka, bo na manowce zwiedzie i do Krainy Głupków zaprowadzi. Kolejny, poniewierkę polityczną odbył i nadal z ludzi szydzi. Podziw mój bierze to wystawianie się na obelgi, krytykę i polewanie pomyjami. Uważałam, że to rodzaj odwagi a coraz częściej myślę, że czym bliżej koryta to i pomyje niczym chleb powszedni.
My wyborcy życzmy sobie takich przedstawicieli, za których nie będziemy się wstydzić , którzy będą autentycznie reprezentowali nasze interesy! Najlepiej, żeby wyszli bliżej ludzi, a nie trzymali się kurczowo swojego fotela.

Niektórym biednym ludziom został już tylko taki fotel:(

Brak komentarzy: