Docieramy do hotelu Mahrabiya w Hurghadzie. Wspaniałe ciepło, które tak lubię. Zmęczenie daje o sobie znać, ale wybieramy się na deptak ciągnący się 7 km, gdzie co chwilę zagadują nas Egipcjanie, zachęcając do kupna swoich towarów. Nie robimy fotek, odprężamy się na tyle ile pozwalają zaczepki. Potem z drinkami (oczywiście jedyne skuteczne lekarstwo na "zemstę faraona") wykładamy się na hotelowych leżakach i do późnej nocy, przy pełni księżyca zapewniamy sobie wypoczynek.
Ale zmęczenie...
Pierwszy kontakt z morzem
Relaksujemy się:)
1 komentarz:
Hmmm ale urlop, zazdroszczę:)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz