25 sty 2008

NA ŚCIANCE CZYLI PRĘŻYMY MIĘŚNIE, WSPINAMY SIĘ...

Wczorajszy wieczór spedziliśmy w Katowicach na ściance. Trzy godziny staraliśmy się pokonać grawitację i własne słabości. Wspaniała zabawa, choc wspinaczka skałkowa może dostarczać wiecej frajdy i satysfakcji, ale na to trzeba będzie poczekać. Po tym ekstremalnym sporcie czas na kolejne (niekoniecznie te niebezpieczne), ale o tym kiedyś na blogu.

I co dalej?

Dawid zaliczył sciankę i wraca na ziemię

Sprawdzenie węzła i gri-gri

Wpięcie gri-gri



Dobrze się bawimy!

Omówienie technik wspinaczkowych


Byle do góry!


Pełne zadowolenie

Nie ma to jak dobra asekuracja!

Trochę magnezji i dalej...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Sabinko....ranyyy...gdzieś ty tam wlazła...jestem pełna podziwu dla twojej życiowej energii i aktywnośći... Pewnie nie wniosłabym na górę swojego kuperka...Gratulacje.
Ola S-L