Wieczorem spędzamy ostatnie chwile z ciocia i Zuzią ( ślicznym kotem).Rano po porannej kawce ruszamy w drogę. Zatrzymuje nas festyn miejski i flomark. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie i kupiłam dzbanuszek do mleka z angielskiej porcelany, podgrzewacz na dzbanek, doniczkę. Teraz mogę jechać do domu!
Pieszczoty Zuzi
Flomark
Festyn
Opuszczamy Altensteig
Dawna granica niemiecko-czeska
Przez pola,
przez lasy i góry,
przez Pragę, bez winietki;)
Chałupki czyli POLSKA!
3 komentarze:
Ale Ty masz wyrozumiałego i cierpliwego chłopa... Mój w dniu wyjazdu już się na żaden przerywnik nie zgodził, jakbym jeszcze chciała jakiś Flomarkt zaliczyć, to bym chyba pieszo wracała do Polski ;) :D
A Neuschwanstein, to bardzo bym chciała kiedyś zobaczyć...
Już te wpisy czytałam i oglądałam kilka razy...
Cierpliwość była średnia;) Dał mi 10 minut na bieganie, a potem jeszcze zaciągnęłam go, żeby ze mną na parę stanowisk poszedł i negocjował! W sumie 15-20 minut i wilk syty i owca cała:)
20 mniut to i tak dużo ;) Ech, i jeszcze przeszedł... Mojego bym końmi nie zaciągnęła :D Ale i tak go kocham :)
Prześlij komentarz