Przyjazd na działkę to za każdym razem odkrywanie piękna przyrody. Wzrost, rozwój, dojrzewanie, owocowanie, kwitnienie i wszystko jawi się w tysiącach kolorów. Jak tu nie zatrzymać na dłużej tego piękna. Najpierw popracowałam nad trawnikiem, a potem wygrzewając się w słońcu czytałam ostatni tom sagi. Jakiś czas późiej zaczęły nadciągać chmury i przyniosły deszcz. Znów chwyciłam za aparat korzystając z tego daru niebios, który w fotografii daje niezłe efekty, a na codzień odbija się już czkawką.
Tata pstryknął mi fotkę:)
Hortensje
Czarna malina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz