21 cze 2009

CALZONE

Dzisiaj naszło mnie na "calzone". Połączyłam rozmaite przepisy, dodałam trochę własnej inwencji i powstało. Dobrze, że z tego mieszania powstało calzone a nie zakalzone;)

Do pół szklanki z ciepłą wodą dodałam 1,5 łyżeczki drożdzy,1 łyżeczkę cukru


Do miski z 3 szklankami pszennej mąki, dodałam 2łyżki oliwy, półtora lyżeczki soli.


Nim na wodzie z drożdżami pojawią się pęcherzyki, starłam żółty ser i mozzarellę.
Następnie w misce połączyłam "pęcherzykującą" wodę z drożdżami , wyrobiłam ciasto.

Na patelni na oliwie podsmażyłam pieczarki, paprykę, szynkę

Gdy ciasto podwoiło swoją objętność, na stolnicy posypaną mąką rozwałkowałam, a raczej ponaciągałam ciasto na kształt koła.

Na jedną połowę dodałam pomidorowy sos, doprawiony pieprzem , solą, oregano i bazylią. Na to dodałam warzywa z patelni, a całość posypałam startym serem.
Potem nakryłam całość druga połówką ciasta i zalepiłam, jak tradycyjne pierogi.

Całośc ułożoną na blasze, delikatnie posmarowałam oliwą i posypałam słonecznikiem(bo nie znalazłam w sklepie sezamu).

W piekarniku, w temperaturze 225 stopni piekłam około 20 minut, aż calzone się zarumieniło

Moje dwa calzone zlały się nieco, więc je musiałam rozdzielić, ale nadzienie nie wypłynęło.

I powstała taka drożdżowa buła z warzywami;)

I miała swoich amatorów;) I o to chodzi!

Brak komentarzy: