Zostaliśmy ostatnio wciągnięci przez niezwykłą moc serialu "Gilmore Girls" (Kochane kłopoty). Zaczęło się od zachwytu Magdy i Marcina tym serialem i chyba przeszło na nas. Wcześniej ekscytowaliśmy się serialem "Lost" (Zagubieni) [i to nie koniec pasji, bo serial sie nie skończył], więc dlaczego nie poddać się innym klimatom? Skoro Robert ma swoich "Friends", inni "Prison Break"(Skazany na śmierć), to my mamy swój relaksujący serial! Zaczęliśmy dość sceptycznie spoglądać na ekran, ale serial zaczął się rozwijać (niespodziewanie dla nas samych) i stał się wieczornym rytuałem. Nawet przezorne zapowiadanie, że dziś zobaczymy tylko jeden odcinek i tak kończyło się wielogodzinnym maratonem filmowym .
Klimat serialu gdzieś z pogranicza "Przystanek Alaska" (są tacy, którzy pamiętają jeszcze ten film) i nieskomplikowanych komedii amerykańskich. No cóż, nie będę owijać ... wciąga i uzależnia. Tym samym zostaliśmy dopisani do długiej listy wielbicieli "Gilmore Girls". Oprócz tego, że pożera część naszego, i tak aktywnego wieczoru, to ma dużą zaletę: pozwala nam szkolić język (wyraźne dialogi w wersji oryginalnej). Można podsumować słowami: "Przyjemne z pozytecznym".
Dla miłośników serialu i dla tych przyszłych... opisy poszczególnych odcinków pierwszej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz