22 lut 2008

KONCERT STAREGO DOBREGO MAŁŻEŃSTWA


Miejsce: Chorzowskie Centrum Kultury



21.02.2008 r. godzina 19.00

Koncert SDM rozpoczął się od spokojnej, dość ponurej muzyki.
K. Myszkowski wyjasnił , że prezentowane utwory są fascynacją wierszami Jana Rybowicza. Utwór za utworem wyczuwało się osobistą przemianę i jakąś refleksję życiową autora i śpiewającego. Robiło się coraz bardziej przygnębiająco i towarzyszyła mi tylko zaduma. Może i o to własnie chodziło zespołowi, ale nastawiłam się na bardziej radosny i optymistyczny repertuar. Przyznam, że z nowej płyty znałam tylko "Martwą naturę" , więc nie przekonałam się jeszcze do tego zbioru utworów. Osładzałam sobie tę oddzielona przeze mnie I część koncertu, robieniem fotek i wsłuchiwaniem się we wspaniałe gitarowe popisy. Dariusz Czarny zachwycał solowymi partiami gitarowymi.
Kiedy tylko popłynęły pierwsze akordy utworu "Jak" ,rozpoczęła się dla mnie jakby druga, ta oczekiwana część koncertu. Sądząc po entuzjastycznym przyjęciu publiczności, nie tylko oczekiwana przeze mnie. Publiczność początkowo nieśmiało podśpiewywała fragmenty piosenek, ale później nastąpiła zbiorowa egzaltacja. "Bieszczadzkie anioły" , "Czwarta nad ranem". "Opadły mgły", "Jest już za późno...", "Kim właściwie była ta piękna pani..." , "U studni" to była wspaniała zabawa z publicznością. Te piosenki to dla mnie wiele wspomnień, czas nauki gry na gitarze pierwszych chwytów i od razu włóczęgowska natura rwie się na kolejną wędrówkę. Śpiew wyrywał się z piersi a dusza tańczyła. Ten dwugodzinny koncert był naprawdę wspaniały! To mój 3 koncert SDM ( I- Teatr Rozrywki w Chorzowie w 2002 , II - Festiwal "Bieszczadzkie Anioły 2004" w Cisnej.) i każdy z nich był inny, niepowtarzalny. Kończąc to sprawozdanie napisze Wam, że wychodząc z koncertu zajęta chowaniem aparatu wpadłam na Ryszarda Żarowskiego z zespołu, omal nie wytrącając mu płyt na sprzedaż. Wybaczył mi moje gapiostwo, a ja znów mogę stwierdzić, że u mnie musi zawsze się coś zabawnego, dziwnego przydarzyć. My też jesteśmy SDM (Sabinka, Dawid i Mikołajek);)




Namaluję później tę martwą naturę literami.
Maszyną do pisania, jak pędzlem - Martwa Natura.
Taki będzie tytuł tej martwej natury.


Nasze błękitne oddechy,
nasze źródlane oczy
jeszcze nie tknięte szronem przerażenia.
Nasza czułość
delikatna jak nalot pyłku na śliwkach,
czysta i krucha jak płatek lodu,
naiwna jak psiak.

Już nigdy nie bedziemy kochać
tak jak wtedy."






"Nieśmiało sunie brzask,
Zatrzymać chciałbym czas.
Inaczej jest...
Czas musi biec."


"...jak słońca pierś
jak garb swój nieść
jak do was, siostry mgławicowe
ten zawodzący śpiew

jak biec do końca potem odpoczniesz, potem odpoczniesz
cudne manowce, cudne manowce, cudne, cudne manowce."



"Anioły są całe zielone
zwłaszcza te w Bieszczadach
łatwo w trawie się kryją
i w opuszczonych sadach
W zielone grają ukradkiem
nawet karty mają zielone
zielone mają pojęcie
a nawet zielony kielonek

Anioły bieszczadzkie
bieszczadzkie anioły
dużo w was radości
i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioły
anioły bieszczadzkie
gdy skrzydłem cię dotkną
już jesteś ich bratem"


"...Spotkamy się u studni
Być może że na drugim świecie
Bóg przecież jest łaskawy
I pewnie da nam tę pociechę.."
Foto by frankee. All rights reserved.

Brak komentarzy: