Sobotni wieczór przy świecach, ale niezwyczajnie. Urządziłam wieczorek holenderski! Najpierw wysłałam zaproszenie do Dawida, no a później przystapiłam do przygotowań. Oczywiście podstawę stanowiły sery: zarówno żółte , jak i pleśniowe. Nie mogło zabraknąć jednak jakiejś potrawy z tego regionu, więc zdecydowałam się na pączki holenderskie. Przygotowanie ich zajęło mi sporo czasu, ale udało się! Kiedy jedzenie było już gotowe należało stworzyć odpowiedni nastrój. Oprócz świec, na stole stanęły porcelanowe wiatraczki, niebieskie talerze ala z Delft, fliliżanki z motywami holenderskimi oraz widokówki z róznych miast tego państwa - pamiątki przywiezione z mojego wyjazdu. Dawidek stanął na wysokości zadania bo zjawił sie w barwach klubowych Holandii oraz przywitał mnie po holendersku "Goedenavond". Potem było "Ik houd ran jou" i rozpoczęlismy nasz holenderski wieczór. Przez chwilkę słuchaliśmy niderlandzkiej muzyki i zastanawialismy się nad jeszcze innymi atrybutami kojarzącymi się z tym państwem. Znalazło się parę charakterystycznych miejsc, postaci, : chodaki, malarstwo Rembrandta i J.Vermeera van Delfta, Muzeum van Gogha w Hadze, depresja, amsterdamskie kanały, Anna Frank, Madurodam, niebieska porcelana z Delft, trener polskiej repreentacji... O Holender!
A może o czymś zapomniałam? Myślę, że wnet na blogu podejmę niektóre z w/w tematów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz