Będąc wczoraj tj. 16 o7 na spacerze w Parku Róż przypomniałam sobie o artykuliku w "Gazecie Wyborczej" z 2003r. (wtedy dokładnie śledziłam prasę) i wielkim poruszeniu wywołanym znalezieniem macewy Juliusza Sterna. Był on właścicielem sklepu korzennego na dzisiejszej ulicy Wolności. Macewa odnalazła się w krzakach w Świętochłowicach i przypomniano sobie wówczas o zlikwidowanym trzydzieści lat wcześniej kirkucie. Było znów wiele kontrowersji. Ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss oraz przewodniczący gminy żydowskiej w Katowicach- Włodzimierz Katz domagali sie upamiętnienia miejsca i nadania mu odpowiedniej czci. Nic dziwnego, skoro w planach miało tu powstać przedszkole, a okazało się, ze tylko część ciał z cmentarza zostało ekshumowanych. Nie wiem co ze spokojem dusz wymordowanych w 1939 r. żydowskich mieszkańców Chorzowa, bo nigdzie się nie natknęłam na informację, co uczyniono z resztą szczątków ludzkich dawnego kirkuta. Na pewno zdecydowano się postawić pomnik a zajęli się tym miłośnicy miasta Chorzowa. Pomnik na ul. Krzywej w Chorzowie ma formę dwóch macew z granitu o wysokości 1, 6 m. Na jednym z nich znajduje sie fragment modlitwy w języku aramejskim i jego tłumaczenie, a na drugim umieszczono połowę świecznika żydowskiego - menorę. W czasie spaceru wśród starych kasztanowców jest chwila na refleksje i zadumę. To też zachęta na poznanie historii miasta, wyobrażenie sobie nie istniejących już miejsc: żydowskiego targu, synagogi, wspaniałych sklepów i sklepików, dzięki którym mówiono o świetności Könnigshutte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz