Z pewnością portal nasza-klasa pozwolił nam zebrać większą część klasy licealnej i zorganizować spotkanie. O 16.00 do budynku "Śniadeka" unikając gradu, deszczu i powiewów wiatru wbiegały co rusz kolejne osoby. Witaliśmy się w pokoju nauczycielskim, gdzie czekała nasza Pani Profesor. Rozpoczęliśmy od przeglądania naszych dzienników i czasem włos jeżył się na głowie, ale nie było aż tak źle! ;) Później z sentymentem zaglądaliśmy do klas, w których miło bądź niemiło spędzilismy czas. Grozę budziła sala z języka polskiego, gdzie lał się pot i łzy, gdzie przy płytach Ewy Dymarczyk odmierzaliśmy minuty dzielące nas od dzwonka. No i przemknęliśmy koło znienawidzonej sali fizycznej i dawnej komputerowej, gdzie słynne Elwro 800 Junior nauczyło nas komendy pż (pokaż zółwia) i rozrysowania domków. Aż dziwne , ze nasze użytkowanie komputerów, nie zakończyło się przeziębieniem komputerów, o którym stale przypominała "Stara". Na wspomnienie owej pani profesor poleciało parę niemiłych słów i żartobliwych uwag, ale co tam... Miło wspominaliśmy panią profesor z chemii i równocześnie mamę naszego klasowego kolegi. Oglądaliśmy pracownie z historii, geografii i dwie matematyczne. Właśnie z matematycznymi wiązały się jakże sprzeczne obrazy. Jedna sala to oaza spokoju, gdzie profesor z matematyki w niezmąconej niczym ciszy, objaśnial matematyczne reguły. Druga z sal niczym wielka wyżymaczka wyciskała z nas wszystkie definicje, wzory i nijak dało się "pocyganić";) Część z sal straciła swój charakter, nawet zmiany ustawienia stolików, koloru ścian powodowały, że to już nie była "ta" klasa. Jakże brakowało kabin w pracowni języka rosyjskiego, podestu (tzw. katedry) w sali biologicznej, gdzie odpytywana "Frida" z gracją umieszczała jedną z nóg. Wspomnienie tych chwil było niesamowite! Z sentymentem żegnaliśmy mury szkoły i nowego woźnego.
Lustro na drucie - nowość w szatni!A tu działałam w radiowęźle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz